TRANS BRZMIEŃ

ADAM KEMPA

recenzja EPki Poczuj toruńskiego kwartetu Sztokholm

źródło: wikipedia.pl
zespół Sztokholm

Sztokholm z pewnością nie popełnia błędu wielu współczesnych zespołów grających szeroko pojętą elektronikę: nie są nierozpoznawalni. Kwartet ten od samych początków swego tworzenia udowadnia, że ma na siebie pomysł.

Człowiek jako istota (nie)rozumna wielokrotnie wpada w sidła wewnętrznej potrzeby kategoryzowania otaczającego go świata, a nawet własnych przemyśleń. Są tacy, którzy próbują się wyrwać temu schematowi, niemniej prawdopodobnie nie dojdzie do wielce krzywdzącej generalizacji jeśli stwierdzimy, że każda indywidualność to poniekąd zbiór kategorii: poglądów, uprzedzeń, upodobań. Czy taka aktywność jak słuchanie muzyki może okazać się również owocem takiego kategoryzowania? Z pewnością. Nie pokuszę się o stwierdzenie czy to dobrze, czy źle, gdyż jestem do tego zbyt krótki, ale za to z dość silnym przeświadczeniem racji pragnę ostrzec, by tak przyjemna, potrzebna i wcale praktyczna aktywność, jak słuchanie muzyki nie stała się ofiarą takiego właśnie kategoryzowania. Co poniektórzy puryści muzyczni często ograniczają się do swoich zaszufladkowanych preferencji, inni też tworzą daleko idące opinie, zapowiadające koniec muzycznej epoki – punk is dead, rock się wyczerpał, itp. Jedno z takich twierdzeń atakuje bohatera dzisiejszej recenzji, muzykę elektroniczną, uznając ją za niezwykle monotonną i skończoną. Ja postaram się udowodnić, że muzyka elektroniczna, jak każda inna, jest wycinkiem czegoś nieskończenie wielkiego – stuki, której zasoby nie wyczerpią się nigdy, a ładunki świeżości da się znaleźć codziennie, jeżeli ktoś wie gdzie szukać. Toruńska grupa Sztokholm wydała w pierwszym kwartale tego roku wydawnictwo Poczuj EP, którą polecamy wszystkim tym, którym muzyczna elektronika zdaje się prymitywną i powtarzalną formą. Oczywiście z tego powodu, że ten minialbum ma szanse rozkochać w sobie sporą liczbę zarówno fanów, jak i elektronicznych malkontentów.

Sztokholm z pewnością nie popełnia błędu wielu współczesnych zespołów grających szeroko pojętą elektronikę: nie są rozpoznawalni. Kwartet ten od samych początków swojego tworzenia udowadnia, że ma na siebie pomysł, dba o pielęgnowanie i rozwój swojej estetyki oraz nie zapomina o detalach. Materiał na Poczuj ma producencki charakter, obfituje w bogate aranżacje i nowoczesne rozwiązania. Nie jest to muzyka rewolucyjna – muzycy operują na raczej nieskomplikowanych formach muzycznych.  Można oczywiście przywołać podobieństwa do klasyków gatunków techno czy idm, takich jak Moderat czy Siriusmo. Najważniejsze jednak, że przy tych inspiracjach udało się Sztokholmowi stworzyć własny język kompozytorski: wyróżniające się sample wokalne o „perkusyjnym” zastosowaniu, wszędobylski, bogaty rytm czy charakterystyczne operowanie filtrem. Mnóstwo w muzyce Sztokholmu detali, co sprawia, że nie znajdziemy w ich utworach dwóch identycznych taktów. Gdy dodamy do tego bardzo charakterystyczne wokale Kacpra Wąsikowskiego, Ariela Śliwińskiego oraz dwóch gości: Sary Sławińskiej i Małgosi Gorgol – otrzymamy wypadkową muzyczną tej formacji, którą można albo pokochać, albo znienawidzić.

Warstwa muzyczna to  pewnością najsilniejsza broń jaką dysponują. Odpowiedzialny za kompozycje Szymon Wigienka ma talent do pisania nienudnego techno. Do miksu zatrudniono Michała Kupicza, uznanego polskiego producenta, który przypilnował by ścieżki Sztokholmu zabrzmiały szeroko i selektywnie. Warto słuchać tej muzyki na słuchawkach i wpaść w trans brzmień, które trwają w bezustannej podróży dookoła uszu słuchacza – utwór Białe Serca mógłby z powodzeniem być pięć minut dłuższy, jego środkowa partia instrumentalna to popis umiejętności muzycznych grupy. Wydłużone intro do Nieprzespanych nocy to również strzał w dziesiątkę.

Czy w takim razie epka Sztokholmu to dzieło nieskazitelne? Odpowiedź nie należy do najprostszych. Owszem, szukający znajdzie bowiem sporo „dyskusyjnych” elementów. Sam znajduję na tym nagraniu takie elementy, które mnie irytują, niemniej zachowuję przy tym pełną świadomość, że mowa tutaj o subiektywnych upodobaniach, które równie dobrze mogą okazać się ulubionymi aspektami fanów Sztokholmu.

Pierwszym takim aspektem są tutaj wokale – konsekwentnie od debiutanckiego Dźwięk. Miłość. Pulsujące światło EP wokaliści przyjmują manierę śpiewu, do której można się zrazić – melodie są wykonane jakby półgłosem, przypominającym wzdychanie. Podobnych ekspresji wokalnych jest na nagraniu sporo w postaci wspomnianych już sampli, przypominających gdzieniegdzie soundtrack do serialu Utopia wdechów czy wyciętych  linii melodycznej sylab, traktowanych rytmicznie jako element instrumentalny. Kolejną składową sztokholmskiej etykiety są teksty oraz pewna zbieranina sztandarowego słownictwa, które pojawia się tu i ówdzie w formie hasztagów. Takie słowa jak „wdech”, „spliff”, „squad”, czy częsta tematyka onirycznej miłości i ogólna atmosfera ulotnej romantyczności pojawiają się przytłaczająco często. Jest to chyba największy minus tej płyty, gdyż niebezpiecznie blisko w tekstach Sztokholmu do nijakości i braku treści. Tym większy zawód, że dwie zaproszone wokalistki nie uciekły od tej regularności. Estetyka ta może co prawda do niektórych słuchaczy, w tym mnie, nie trafiać, niemniej być może warto jej bronić, gdyż nie można zarzucić grupie braku oryginalności. Jestem bardzo ciekawy czy ta charakterystyczna doza słowno-muzycznego dekadentyzmu rozwinie się w coś bardzo ciekawego i urośnie do atutu grupy.

Zdecydowanie największą krzywdą jaką sobie i grupie Sztokholm wyrządziłem jest to, że ciągle nie usłyszałem jej na żywo. A okazji nie brakuje – torunianie koncertują dosyć regularnie i wystąpili niedawno na Spring Breaku, co powinno przełożyć się na ich popularność. Tego im życzę, a państwu nie popełniania mojego błędu i wybraniu się na ich koncert przy pierwszej najbliższej okazji.

 

https://sztokholm.bandcamp.com/

Poczuj EP

Dźwięk. Miłość. Pulsujące Światło EP

Jedna myśl na temat “TRANS BRZMIEŃ

Dodaj komentarz